Maj lokal gejm stor czyli Moja lokalna budka z grami.

 Tak sobie ostatnio myślałem - i to mam na myśli takie prawdziwe myślenie, gdzie zastanowiłem się nad tematem dłużej niż pojedyncze skojarzenia, które odbijają się w czaszce kilkukrotnie niczym piłeczka ping-pongowa a następnie, niczym ona, turlają się bez sensu po podłodze.



W tym jakże skomplikowanym procesie wahania było bardzo wiele, bo w sumie temat jest poważny, a efekt jaki mogę osiągnąć może być naprawdę różny. Jednak moja samica przekonała mnie by napisać ten post, zadając mi jedno proste pytanie. A od kiedy cie obchodzi co na twój temat powiedzą inni ?



Na wstępie pragnę zaznaczyć, że ten post jest jeszcze bardziej nieobiektywny od wszystkich innych gniotów jakie można znaleźć na tym blogu. Zaznaczam też, że wiem o prawach rynku, wolności obywateli i nie mam żadnych praw by zmusić kogoś do postępowania w ten a nie inny sposób, choćbym nie wiem jak bardzo tego chciał.



No dobra o co tyle szumu ? A o tak zwane figurkowe biedronki, czy inne sklepy internetowe, a raczej kwestie ich występowania w odniesieniu do sklepów stacjonarnych. Ale od początku.



Po pierwsze według moich spostrzeżeń to sklep stacjonarny buduje community. To dzięki sklepowi możemy pomacać towar zanim go kupimy. To tam znajdujemy ludzi z którymi możemy zagrać, a co się z tym wiąże, najczęściej znajdziemy też miejsce do grania, przez co nie musimy zapraszać do domu kolegów rozkładając się rodzicom między talerzami przy obiedzie, ani wąchać ich skarpetek po całym dniu pracy. NOPE. Jest sklep, umawiam się na grę, często można zarezerwować stół na konkretną godzinę. Korzystam, bawię się dobrze, zbieram zabawki i wychodzę. Przy okazji spotykam mnóstwo ludzi, poznaję ich opinię, mogę się z nimi pokłócić, pośmiać, znienawidzić ich. Jest miejsce, są ludzie, jest klimat. W moim pięknym Krakowie sklepów stacjonarnych jest kilka, są rozmieszczone w różnych częściach miasta, więc niezależnie od miejsca zamieszkania, prawie każdy znajdzie taki do którego dojazd będzie wygodniejszy. Te miejsca (niezależnie od tego z którym ja sympatyzuję bardziej) dostarczają nam rozrywkę, organizują turnieje, wprowadzają nowych graczy, uczą malować, SPRZEDAJĄ FIGURKI - robią swoje.



Zaznaczam zanim ktoś mi będzie marudzić, i powie, że sklep xxx.xx.pl robi to i to - ja nie przeprowadzałem specjalnych badań jedynie bazuje na własnych doświadczeniach.
Naprzeciw sklepów stacjonarnych mamy, nazwane przeze mnie „Figurkowymi Biedronkami”, sklepy internetowe. Co zaś robią one ? Rzucają nam promocję !!! Panie, Box Stormcastów plus gratis farbka 5% taniej niż w sklepie stacjonarnym. Kup! Kup! Panie, 10 farbek za cenę 8! 10% taniej niż w sklepie stacjonarnym. Kup! Kup! No dobrze, ok, niech i tak będzie, ale są też sklepy które narzucają sobie mikro marże i wtedy różnica między sklepem stacjonarnym a FigoBiedrą wynosi na kilku produktach nawet 100zł (to całkiem sporo, bo to kolejne pudełko). I potem słyszymy: „Skandal! Dlaczego w stacjonarnym tak drogo?! Przecież w internetowym tak taniej!”
Odpowiedź jest prosta.
Mam nadzieję, że każdy kto ma choć odrobinę wyobraźni, zdaje sobie sprawę z tego, że utrzymanie punktu stacjonarnego kosztuje. Hahaaaa, no taak, właśnie. Pasuje wynająć ten lokal, ogarnąć prąd, żeby nie trzeba było świecić na stoły latarkami z telefonu, a w zimie choć trochę podkręcić temperaturę, żeby palce nie odpadały, zatrudnić jakieś pokemony, które podadzą nam towar, odpowiedzą na pokręcone pytania największej męczybuły a i zostaną po godzinach jak turniej się przedłuży prawda? Zorganizują turniej, jeszcze dostarczą nagrody. Jak chyba prosto się domyślić, to wszystko kosztuje w związku z czym ceny w sklepie gdzie można pomacać towar i pograć na jednym z 10 stołów muszą być troszkę wyższe niż w FigoBiedrze.



I to doprowadza do sytuacji która mnie wkurwiła jakiś czas temu w sklepie stacjonarnym, kiedy to sprawdzając metkę na pudełku w sklepie Szanowny Pan (który dopiero co zebrał swoje figurki ze stołu w sklepie, skorzystał z terenów i jeszcze podładował telefon), stwierdza do kolegi, że lepiej nie kupować bo na 2 boxach w FigoBiedrze będzie mieć taką oszczędność, że kupi jeszcze blister. No wkurwiają mnie takie typy i co ja na to poradzę ?



Złość moja ma podstawy, bo zalewa mnie czerwona fala, pięści się zaciskają, a pod przymkniętymi oczami przepływa obraz, kiedy stojąc na stołku (no wysoki nie jestem, a drab miał swoje centymetry) duszę takiego chama i pytam się :  A CIULU PODOBAŁO CI SIĘ GRANIE W SKLEPIE ? FAJNIE BYŁO? CIESZYSZ SIĘ, ŻE STOŁU NIE MUSISZ USTAWIAĆ U BABCI W KUCHNI? ŻE NIE MUSISZ WYSŁUCHIWAĆ OD STARYCH ŻE MASZ SPIEPRZAĆ Z TYMI PACYNKAMI DO GARAŻU GDZIE CI PISIOR ODPADNIE Z ZIMNA? SKLEP DAJE CI MOŻLIWOŚĆ ZAGRANIA, SKORZYSTANIA ZE WSZYSTKIEGO, TO DO KURWY NĘDZY POŚWIĘĆ TE KILKA DODATKOWYCH ZŁOTYCH, ŻEBY CI GO NIE ZAMKNĘLI I ŻEBYŚ CHAMIE JEDEN MIAŁ GDZIE GRAĆ!



Tyle mojej złości. Zastanówcie się czy czasami nie lepiej dołożyć te kilka złotych i mieć gdzie się bawić, niż lecieć do FigoBierdy i za jakiś czas płakać, że nie ma gdzie grać w moim mieście i że generalnie ból dupy.



A teraz możecie po mnie jeździć bo to jest moje zdanie i go nie zmienię.


Komentarze

  1. Bardzo dobrze że poruszyłeś ten temat, zdecydowanie popieram! Mój lokalny sklep daje mi kupę frajdy. Może ktoś się zastanowi i następnym razem coś kupi bez ekranu komputera. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze powiedziane. Niestety Januszom nie przetłumaczysz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Stary. Wielki szacun!!! Niestety, takich panów jakich wymieniłeś w swoim przykładzie spotykam co jakiś czas. No i nie wytłumaczysz :(.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak coś ma mój lokalny sklep (jeden z dwóch) to tam kupuję. Jak nie ma to proszę żeby sprowadzili. Jak nie sprowadzają to zamawiam w necie. Prawda jest taka że bez sklepów lokalne społeczności nawet najbardziej popularnych gier szybko umierają. Support your Local Hobby Store!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za wpis. Zgadzam się z opinią. Ale daleki jestem od wspierania sklepów tylko dla samego wspierania. Kupuję w stacjonarnych - bo tylko tam dostanę od ręki, bez czekania i bez kupowania z zagranicy nietypowe figurki (Victrix, Ogniem i Mieczem, Warlord Games). I dużo bardziej opłaca się w nich kupować chemię modelarską oraz narzędzia.

    OdpowiedzUsuń
  6. W gry figurkowe grają nie tylko dzieci, które mieszkają z rodzicami, ale również dorośli, którzy mają gdzie grać oprócz sklepu. Sklep nie zawsze zdaje też egzaminu jako budowanie community. Poniekąd jednak trochę prawdy w tym jest. Jednak zastanawia mnie skąd tak drastyczne różnice w cenach, chociażby produktów GW między stacjonarnymi sklepami w różnych miastach. Nie mówię o jakimś lewym sprowadzaniu z najtańszego źródła, a zamówień od tego samego dystrybutora. Gry figurkowe to drogie hobby, a ludzie zawsze będą szukali jak oszczędzić, jednym zależy bardziej na lokalnym sklepie innym mniej. Nie nam osądzać. Owszem bezczelne jest wykorzystywanie sklepu, ale są też sytuacje kiedy to sklep wykorzystuje graczy nabijając ich na figurkach, w które pogra raz na pół roku w rzeczonym sklepie a większość czasu i tak spędzi u siebie w domu z kumplami albo w pubie dla graczy, których jest coraz więcej. Sklep to sklep i powinien się zawsze skupić na sprzedaży i jak skutecznie coś sprzedać. Tak jest wszędzie i wszędzie w sklepach stacjonarnych (nie tylko z figurkami) będą przychodzić Janusze po to, żeby ponarzekać, że sklep obok taniej albo w internecie taniej i czy jakiś rabacik. Gnojenie graczy za to, że chcą sobie kupić więcej za mniej, a potem i tak opłacających wpisowe na turnieje jest trochę nie na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Żyjemy w państwie kapitalistycznym czyż nie? Wolny rynek zarówno dla sprzedającego jak i kupującego jest świętym prawem. Lokalny game shop można wspierać nie tylko kupując tam, ale wspierając różne akcje, współorganizować turnieje, eventy i tym podobne, czy polecać go innym znajomym.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty