O Age of Sigmar słów kilka

W Warhammera jako takiego zagrałem raz może dwa dopiero w 8 edycji. I kiedy wystawiłem się na stół każdy łapał się za głowę “Panieee po co takie jednostki!” “To jest niegrywalne !”  “Na tym się nie gra!” “Przegrasz na bank!” “Umrzyj pomiocie szatana krasnoludy tak nie grają” Nosz kurwa od samego tego sapania moich parszywych obserwatorów odechciało mi się grać. Gdzież moja wina, że jako klimaciarz chciałem, żeby w mojej armii pojawił się mały klocek Iron Breakerów, obok Slayerzy z Gotrekiem na czele, gdzieś tam Rangersi Bugmana, kilku górników, klocek Longbeardsów a to wszystko okraszone piękną baterią maszyn. No klimacik taki, że aż łezka się kręci. Ale nie cholera bo tak się nie gra ! I to jak bardzo się w ten sposób nie gra pokazał mój przeciwnik który po prostu dokonał na moim brodatym dupsku klasycznego więziennego gwałtu. I tak oto klimat przegrał z rozpiską turniejową.
Jakiś czas później mężnie uznałem, że moje krasnoludki wrócą do łask i odpłacą się za tą analną krzywdę na jakimś turnieju. Myliłem się… zasnąłem przy pierwszej próbie przebrnięcia przez podręcznik, zagubiłem się w labiryncie haseł a ustawianie modeli wężykiem, odginaczki i inne patenty zrujnowały moje poczucie estetyki. Odpuściłem na dobre.
Po kilku latach od sromotnej klęski gdy stan techniczny mojej nogi oznaczał, że przez dłuższy czas nie będę mógł wymieniać ciosów na macie, głodny starć z przeciwnikiem postanowiłem spróbować Warmachine. Czasu miałem dużo, przypiąłem się ogarnąłem zasady, zacząłem grać. Gram do dzisiaj, bardzo sobie cenię tę rozrywkę a przede wszystkim ilość wysiłku jaki trzeba włożyć w zaplanowanie gry, coś wspaniałego, poczucie, że naprawdę ogarnięcie moich ruchów przyniesie mi zwycięstwo, wykluczając oczywiście parszywe kostki, ale i w życiu występują takie drastyczne elementy losowe, czyż nie ?
Warmachina okazała się być naprawdę świetną grą, lecz ma jedną wadę: towarzyszące jej bezustanne spinanie dupska. “Brakuje 2 milimetry, on nie dojdzie, nie może go bić!”, “On go nie widzi zza tego płotka, nie możesz szczelać!” yyy serio ? Rozumiem, że każdy chce wygrać, jak najbardziej ale nawet gdy ja rozluźniam pośladki i odpuszczam bananowe szarże przeciwnika a on nie pozwala mi cofnąć ruchu, to strzela mnie przysłowiowy wielki murzyński kutas.
I tutaj maścią na ból mojej dupy miał być AoS, Bartek z Vanaheim.pl polecił, żebym spróbował, bo gra jest prosta i naprawdę luźna, a zasady przystępne i szybkie do przyswojenia. Przed oczami stanął mi obraz ostatnich przeżyć związanych z Warhammerem, poczułem ten nieprzyjemny ścisk w jądrach, ale stwierdziłem, że po Warmachinie naprawdę niewiele rzeczy może mnie bardziej wypaczyć psychicznie.
Nowe modele jakie prezentuje GW naprawdę dają radę co wie chyba każdy. Pewnie, że zawsze znajdzie się jakaś marudna dziewczynka, której coś nie będzie pasować. (np ja w kwestii biegających z pindolami na wierzchu nowych krasnoludów które krasnoludami nie są) ale generalnie jest dobrze. Trzeba było wybrać sobie zatem na start jakąś armię. Niestety z gotóweczką dobrze nie jest więc musiałem wybrać coś co pozwoli mi zacząć grać i będzie atrakcyjne seksualnie pod względem ekonomicznym. (znaczy stosunek jakości do ceny) … w sensie no… Z pomocą przyszła muzyka.(nie, żadna wysoka intelektalnie rozrywka..) Jako fan Pana Słonia w głowie siedzą mi wersy:
“Mówią mi Słoń, jestem generałem armii orków
Zjadam grę, między kłami mam kawałki sromu”
Orruks… spoko chłopaki, jeżdżą na świniach, zieloni są, i lubią mięso. To ostatnie jest bardzo ważne, bo pierwsza myśl o Sylvaneth zakończyła właśnie z powodu mięsa… mam nadzieję, że moi czytelnicy zrozumieją mój stosunek do nie jedzenia mięsa… matko co za herezja… Pudełko start collecting za troszkę ponad 200 zł, oddziałów starczy na 500 pkt, a no i są świnie. Pisałem już o świniach ? O zawartości pudełka, jakości wykonania i sklejaniu tego tałatajstwa do kupy może jeszcze kiedyś napiszę, teraz czas na wrażenia z gry.
Zasady do AoS  to 4 strony tak… nie 150 nie 250 nie 5 ale 4… cztery … CZTERY …. CZTE-RY. Wszystkie zasady do jednostek - warscrolle - dostajemy w pudełku na ostatniej stronie instrukcji, więc są pod ręką, same zasady nie są tym zaśmiecone. Reszta zasad… jest. Jaka jest, każdy widzi… przeczytanie 4 stron to nie jest wysiłek więc śmialutko można się poświęcić. Są dziury ? umm tak? A raczej rzeczy które nie są jasne, ale je wyjaśnia najważniejsza zasada gry - jeżeli masz z czymś problem dogadaj się z przeciwnikiem i zagrajcie tak, żeby było dobrze. Jeżeli jesteście gamoniami, rzućcie kością, niech los zadecyduje kto ma racje.
AoS miał być dla mnie chillową rozgrywką więc tak też do tego przystąpiliśmy, znajomy zaprosił do siebie, rozstawił przepiękny stół, ogarnąłem pełne zasady w 10 minut. Kobity zajęły się paznokciami, my figurkami, gadamy i gramy. Gra jest prosta, bardzo intuicyjna, wszystko jest na warscrollach dostępne bez najmniejszego problemu. chcesz rzucić czar/użyć umiejętności ? Czytasz 5 zdań, rzucasz kośćmi - zrobione. Problem był jeden - bardzo słabe jednostki krasnoludów. GW zapowiedziało, że tak, będzie można grać starymi jednostkami i wszystkie dostaną warscrolle. Super. Ale dlaczego elitarna piechota krasnoludów ma 1 wound i 2 ataki, gdzie podstawowa piechota orkowa (ja wiem, że to Orruki, ale nie uczcie psa być kotem) ma 2 woundy, save na 4+ i bije 3 atakami ? Przecież to kolejny gwałt polowy. W efekcie, moja zielona Horda rozjechała Krasnoludy tracąc 1 model. Bardzo przykre, i nawet w rozgrywce dla zabawy jest to po prostu niesmaczne.
Podsumowując AoS  jest spoko, bardzo fajny milutki i prosty do grania, jednak trzeba się przyzwyczaić, że nie ma tam super taktyk jak chociażby w Warmachine, i żeby nie czuć się oszukanym trzeba zagrać którąś z lepiej supportowanych ras - będa to praktycznie wszystkie dla ktorych znajdziecie boxy start collecting. Niedługo pojawi się jakiś battle report.

Grajcie w gry.

Komentarze

Popularne posty